poniedziałek, 23 października 2017

Czego nauczyła mnie Hiszpania?




Życie na emigracji bez wątpienia uczy nas wielu rzeczy. Nie przesadzę, jeśli powiem, że jest to swego rodzaju szkoła życia. Często kraj, do którego decydujemy się wyjechać, posiada zupełnie inną od naszej kulturę, zwyczaje, tradycje, czy po prostu codzienność. Zmuszeni jesteśmy dostosować się do stylu danej nacji, aby nasze egzystowanie było jak najprzyjemniejsze oraz dużo wygodniejsze. Nierzadko pewne aspekty dotyczącego innego państwa nas zaskakują, szokują, bawią, czy drażnią. Czego ja nauczyłam się podczas wciąż trwającej emigracji w Barcelonie? Przeczytajcie!

OTWARTOŚĆ

Samą siebie określałam zawsze jako osobę dość nieśmiałą i wstydliwą. Moi przyjaciele mieli w zwyczaju opowiadać o mnie zupełnie odwrotnie, lecz to ja jedyna wiedziałam, ile kosztowały mnie wystąpienia publiczne i wszelkie tego typu sprawy. Hiszpania pomogła mi w opanowaniu tej cechy. Na emigracji musiałam stawić czoła wielu wyzwaniom, załatwiać wszelkie formalności zupełnie sama, odnaleźć się w ich stylu życia, a wszystko to w obcym przecież języku. Dzięki owej szkole życia wzrosło u mnie poczucie własnej wartości, odwaga i zdeterminowanie, jeśli chodzi o mnie, czy o moją rodzinę. 

BARIERA JĘZYKOWA

Zanim przeprowadziłam się na stałe do Hiszpanii, znałam już język hiszpański. Oczywiście tutaj sporo się on poprawił oraz nabrałam przede wszystkim biegłości w posługiwaniu się nim. Zanim jednak to się stało, towarzyszyła mi ogromna bariera językowa. Do tego stopnia, że krępowałam się rozmowy w sklepie mimo, iż potrafiłam porozumieć się bez żadnego problemu. Emigracja pomogła mi pokonać paraliż, który pojawiał się za każdym razem, gdy przychodziło mi rozmawiać w języku hiszpańskim. Dziś, jak na pewno możecie łatwo się domyślić, język hiszpański nie sprawia mi już żadnych problemów i czuję się w nim bardzo swobodnie.

CIERPLIWOŚĆ

Zawsze uważałam się za osobę cierpliwą. Naprawdę niełatwo było wyprowadzić mnie z równowagi. Do czasu. Do czasu, aż trafiłam do hiszpańskich urzędów. Narzekałam na biurokrację w Polsce. Teraz za nią tęsknię. Hiszpania nauczyła mnie, co to znaczy potrafić zachować stoicki spokój. Gdy wybieram się do urzędu w celu załatwienia jakiejś sprawy, nie nastawiam się na 15-minutowe spotkanie. Z góry zakładam, że potrzebne będą jeszcze przynajmniej dwie wizyty. Takim sposobem mniej się rozczaruję. Dwie godziny w kolejce po to, aby pani w okienku powiedziała mi, że należy umówić się wcześniej przez Internet? Zdarzyło się nie raz. Trzy głębokie wdechy i złość powoli przechodzi. Fachowiec miał się pojawić we wtorek o godzinie 17? Najbardziej prawdopodobne jest, że zapuka do mych drzwi we wtorek przyszłego tygodnia z dwugodzinnym opóźnieniem. Tak, Hiszpania potrafi nauczyć cierpliwości.


CARPE DIEM

Hiszpanom można zarzucić wiele, ale jedno przychodzi im naprawdę łatwo – radość z życia. Nauczyłam się cieszyć z tego, co mam, a nie narzekać na to, czego nie mam. Czerpać radość z chwil, starać się relaksować i nie stresować z błahych powodów. Pozytywne nastawienie do życia potrafi zmienić dzień nawet największego gbura

UŚMIECH

Hiszpania nauczyła mnie również, że uśmiech i dobre wychowanie wcale nie kosztuje. Głośne dzień dobry i radosny grymas na twarzy witają mnie w niemalże każdym sklepie. Od razu przyjemniej robi się zakupy. A jak wiadomo od dawien dawna, bycie miłym popłaca, ponieważ zazwyczaj wraca do nas ze zdwojoną siłą. Ludzie zupełnie sobie obcy potrafią wspólnie żartować i rozmawiać, jak znajomi sprzed lat. Im więcej radości, tym lepiej.

KOLACJA

Czego jeszcze nauczyła mnie Hiszpania? Tego, że można jeść syte kolacje o godzinie 22 każdego dnia i wcale nie być grubym. Dlatego jeśli na wadze pojawiają się dodatkowe kilogramy, już nie próbuję zwalać tego na hiszpańską dietę, bo kto chce, to potrafi. A jeśli już mowa o jedzeniu, to Hiszpania nauczyła mnie jeszcze jednej ważnej rzeczy. Chleb pasuje do wszystkiego. Chleb do każdego dania nawet, jeśli ostatecznie miałby być to chleb z chlebem w różnej postaci.

EMIGRANTKA

Życie na emigracji ukazało mi również realia naszego świata, w którym niestety emigrant nierzadko nie będzie równy tubylcowi. Inne prawa, niekiedy odmienne traktowanie, inne benefity, ale i inne obciążenia. Ja na szczęście nie miałam nigdy do czynienia z rasizmem skierowanym bezpośrednio w moim kierunku, jednak żyjąc na obczyźnie zaczęłam przyglądać się wielu sprawom z innej perspektywy oraz dostrzegać niektóre rzeczy, do których wcześniej nie przywiązywałam wagi.

UPAŁ

Hiszpania nauczyła mnie, iż 30 stopni i palące słońce za oknem, to jeszcze nie upał. Dopiero gdy rozpływasz się nawet w cieniu, na plaży wytrzymujesz 15 minut w słońcu bez zanurzenia w wodzie, a jedynymi osobami na ulicy są turyści, wtedy możemy mówić o prawdziwym gorącu. 


JEDEN KRAJ, A JEDNAK TAK RÓŻNORODNY

Hiszpania jest dobrym przykładem na to, iż mieszkańcy jednego kraju tak bardzo mogą się od siebie różnić. Zwłaszcza ostatnie wydarzenia ukazują nam w mocny i dosadny sposób, jak podzielne potrafi być jedno państwo. Inne ideologie, idee poglądy, inne myślenie, inne wartości. Jest to smutny fakt, ponieważ wszyscy są braćmi, ale jak widać pochodzenie wcale nie musi oznaczać przynależności do danej grupy osób. 

PUNKTUALNOŚĆ TO NIE LADA WYCZYN

W Hiszpanii nauczyłam się, że przybycie na umówione miejsce z 15 minutowym opóźnieniem jest wybaczalne, nikt o nim nawet nie wspomina, bo właściwie do 20 minut to jeszcze nie spóźnienie. A jeśli wizytę u lekarza wyznaczono Ci na godzinę 15, nie przejmuj się korkiem w mieście, ponieważ bardzo prawdopodobne jest, że do gabinetu weszłabyś i tak godzinę później.

LEKTOR

Nauczyłam się doceniać naszego starego, dobrego, polskiego lektora. Zniosę wszystko, byleby nie był to dubbing!

ŻYCIE NOCNE

Po 20 życie nadal toczy się swoim rytmem. Pewnie wpływ na to ma w dużym stopniu pogoda, dlatego nauczyłam się, że życie wieczorne i nocne również może być ekscytujące, a na zakupy spokojnie można wyjść o godzinie 19.30. Zmienia się to trochę, gdy w rodzinie pojawia się nowy członek, ale nie oznaczać to musi, że po dobranocce każdego dnia powinien być już wykąpany, najedzony i lulany do snu w rytmie kołysanki.  

MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ

Tak, wyjazd do Hiszpanii utwierdził mnie w przekonaniu, iż te najbardziej upragnione marzenia kiedyś muszą się spełnić. Najczęściej trzeba pomóc losowi i nie siedzieć z założonymi rękoma, jednak ciężka praca i determinacja prędzej, czy później się opłacą.

A Was czego nauczyła emigracja i Wasz emigracyjny kraj? Podzielcie się przemyśleniami, bo jestem bardzo ciekawa! A może są podobne do moich?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz