poniedziałek, 30 października 2017

11 faktów o Polsce, o które pyta każdy Hiszpan


Pewnie większość z nas słysząc nazwę danego kraju przywołuje wyobrażenie na jego temat. Myślę, że wszyscy posiadamy w głowie pewien obraz konkretnego miejsca, stworzony dzięki zasłyszanym opowieściom, przeczytanym informacjom, czy oglądanym filmom. Dotyczy to zapewne zwłaszcza tych bliższych nam geograficznie państw – państw europejskich. Gdy spotkamy osobę danej nacji, nierzadko mamy ochotę sprawdzić słuszność naszych dotychczasowych wizji, jak i również dowiedzieć się czegoś nowego. Ja sama bardzo lubię słuchać opowieści na temat zwyczajów, nietypowych tradycji, czy ciekawych nowinek na temat obcych mi miejsc. Tak się składa, że w Hiszpanii to ja jestem tą obcą osobą i to mnie zadaje się wiele pytań na temat Polski. Choć nie oszukujmy się, Polska nie jest krajem, który wyjątkowo przyciąga uwagę i światowo mało się o nas wie. Jesteście ciekawi, jakie pytania słyszę najczęściej od Hiszpanów? Zastanawiacie się, co chcą oni wiedzieć na temat naszego kraju i jakie wcześniej znane im informacje zweryfikować z prawdziwą Polką?

CZY W POLSCE NAPRAWDĘ JEST TAK ZIMNO?

To pytanie celowo znajduje się na pierwszym miejscu, ponieważ jest tym najczęściej mi zadawanym. Hiszpanie (chyba generalnie obcokrajowcy) mają wizję Polski, która przypomina drugą Syberię. „Chciałbym odwiedzić Polskę, ale boję się tego zimna.” – słyszałam nie raz. Pytają więc oni o pogodę pełni nadziei chcąc usłyszeć, że u nas również świeci słońce. Bo tak, bywają i tacy, którzy pytają, czy mamy prawdziwe lato i czy jest na tyle ciepło, aby można było się kąpać w morzu.

CZY W POLACY POTRAFIĄ MÓWIĆ PO ROSYJSKU?

Hiszpanie łączą Polskę z Rosją. Dla niektórych oba te kraje są niemalże jak jeden. Wiele osób pewnych jest, że w Polsce język rosyjski można usłyszeć na ulicach i że Rosja wciąż ma na nas ogromny wpływ. Nie raz spotkałam się już z zaskoczeniem na twarzy rozmówcy, który przekonany był, iż jako Polka powinnam znać przecież język rosyjski.

CZY JĘZYK POLSKI JEST TRUDNY?

A jak już mowa o językach to równie często słyszę pytanie na temat trudności naszego ojczystego języka. A zdanie: „Powiedz coś po polsku” usłyszałam już chyba od każdego ze znajomych mojego Alberto. 

CZY WSZYSTKIE POLKI TO BLONDYNKI Z NIEBIESKIMI OCZAMI?

To pytanie pojawia się rzadziej, ale również zdarza mi się je usłyszeć. Kobiety ze Wschodu generalnie kojarzone są z jasną karnacją, blond włosami i niebieskimi oczami. Dlatego właśnie Hiszpanie są tak ciekawi, czy w Polsce spotkaliby osobę o ciemnych włosach i oczach.

CZY JĘZYK POLSKI JEST PODOBNY DO JĘZYKA ROSYJSKIEGO?

I znów przewija się temat rosyjskiego. Wielu osobom wydaje się, że Polak bez problemu dogada się z Rosjaninem, więc zaskakujący jest dla nich fakt, że wcale tak nie jest. Czasami zamiast rosyjskiego w pytaniu pojawia się inny język: czeski, ukraiński, słowacki…, a moi rozmówcy są bardzo ciekawi podobieństw między nimi, a językiem polskim. 

CZY TO PRAWDA, ŻE W POLSCE PIJECIE DUŻO WÓDKI?

To pytanie bez wątpienia powinno pojawić się wyżej w rankingu, ponieważ jest jednym z tych, które słyszę najczęściej. Ludzie wyobrażają sobie, że jedynym alkoholem, który spożywamy jest wódka, a co niektórzy myślą nawet, że na pewno musimy lubić jej smak. Znajomi żartowali czasami, że hiszpańskie wino do kolacji nie powinno robić na mnie wrażenia, bo przecież przyzwyczajona jestem do picia wódki. Śmiałam się wtedy zawsze, że mają rację, bo w Polsce miałam w zwyczaju popijać dwa kieliszki czystej do śniadania. Niektórzy wierzyli.

CZY W POLSCE NAPRAWDĘ JEST TAK TANIO?

„Znajomy był w Polsce i mówił, że wszystko jest tam strasznie tanie!” – jedno z typowych zdań Hiszpana. Jasne, jest tanie, gdy płacisz w euro. Gorzej, gdy żyć przychodzi za najniższą krajową i wykładać większą część pensji na wynajem mieszkania. Ile kosztuje jedno piwo? Ile kosztuje chleb? Ile kosztuje wejście do kina? I tak zaczyna się wyliczanka cen i porównań z cenami z Hiszpanii.

CZY BYŁAŚ KIEDYŚ W OBOZIE KONCENTRACYJNYM?

Oczywiście pytanie tu o odwiedziny Oświęcimia, a nie faktyczne przebywanie w obozie koncentracyjnym w czasie trwania wojny. Osoby, które interesują się historią z ciekawością pytają o to miejsce, o jego wygląd, o moje odczucia i emocje.

OPOWIEDZ MI O II WOJNIE ŚWIATOWEJ.

Nie jest to wprawdzie pytanie, ale również jedna z rzeczy, której ciekawi są Hiszpanie. Pytają o naszą historię, Hitlera, Stalina. Nie wszyscy, należy dodać, bo jedynie ci wyjątkowo zainteresowani tematem. Mój Hiszpan zadawał wiele pytań na temat tego okresu historycznego oraz ciekawiło go również życie w czasie komuny w Polsce.

CZY DO SWOJEGO SYNA MÓWISZ PO POLSKU?

Odpowiedź jest bardziej niż oczywista: tak, wyłącznie po polsku. Hiszpanie zaciekawieni temat dwujęzyczności w jednej rodzinie pytają mnie czasami o to, jak sprawa ta wygląda „od środka”.

DLACZEGO TAK DOBRZE MÓWISZ PO HISZPAŃSKU? GDZIE SIĘ NAUCZYŁAŚ?

Jeszcze na Erasmusie ludzie otwierali szeroko oczy, gdy na pytanie o to, ile czasu mieszkam już w Hiszpanii, odpowiadałam na przykład: trzy miesiące. To trochę tak jakby opanowanie obcego języka było możliwe jedynie poprzez życie w danym kraju. Tłumaczyłam wtedy zawsze, że Polska nie jest aż tak zacofana i posiadamy kursy językowe najróżniejszych języków obcych z całego świata. Mimo iż ja akurat sporo nauczyłam się sama, z pasji.

To chyba właśnie te najczęściej zadawane mi pytania na temat Polski, naszego języka i kultury. Przykro mi zauważyć, że wiedza Hiszpanów na temat Polski nie jest obszerna, a wręcz niewielka. Ale doświadczenie podpowiada mi, że generalnie na świecie o naszym kraju wie się mało. A szkoda. Ominęłam oczywiście ogrom pytań, którymi zasypuje mnie mój Alberto, bo odkąd jest z Polką, Polska bardzo go interesuje i lubi on pytać o każdy szczegół. Ale wolałam Was oszczędzić i nie zanudzić na śmierć. Podzielcie się Waszym doświadczeniem. O co pytają Was mieszkańcy Waszych krajów?

czwartek, 26 października 2017

Hiszpania: na wakacje czy na stałe?




Wyjazd do Hiszpanii to marzenie wielu ludzi. Czy to jedynie w celach wakacyjnych, czy też na stałe. Kraj ten kojarzony jest powszechnie z wiecznym słońcem, plażami, pysznym jedzeniem, lejącym się litrami winem, rozrywką, luzem i pozytywnym podejściem do życia. Przebywając na urlopie w Hiszpanii ciężko się w niej nie zakochać. Bo wakacje mają to do siebie, że zazwyczaj niczym nie przypominają realnego życia w danym kraju. Nawet sama ja dopiero po przeprowadzce do Barcelony zdałam sobie sprawę z wielu aspektów dotyczących Hiszpanii, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi, czy o których nie miałam zwyczajnie pojęcia. Pojawia się zatem znaczące pytanie: czy Hiszpania to kraj nadający się do życia, czy jedynie do wakacyjnych wypadów? Śledziłam wiele dyskusji na ten temat, zazwyczaj imigrantów, którzy mają porównanie ze swym ojczystym krajem. Zdania są naprawdę podzielone. Jedni uwielbiają Hiszpanię, a jej wady przysłania ogólny pozytywizm, klimat, czy piękne krajobrazy. Inni znów nie przestają narzekać i wydaje się, jakby przebywali tu jedynie z musu. Dzisiaj to ja spróbuję odpowiedzieć na to pytanie i podzielę się z Wami moją opinią. 


Hiszpania jak każdy kraj ma swoje wady i zalety. Dobre strony tego kraju mógłby wymienić każdy, nawet ktoś, kto w Hiszpanii nigdy nie był. Pojawiłyby się tu na pewno wiele razy wspominane pozytywne nastawienie do życia, radość, brak pośpiechu, klimat, usposobienie mieszkańców, piękne krajobrazy. Słońce, które towarzyszy nam przez większą część roku, na pewno ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie. Czyż nie jest tak, że gdy przychodzi smutna, szara i zimna jesień, wraz z nią odchodzi pewna energia, chęci do działania i optymizm? Zawsze uważałam, że klimat ma na pewno duży wpływ na nasze humory i ogólne usposobienie i jest jednym z powodu, dla których Hiszpanie chodzą zawsze uśmiechnięci. No, właśnie – Hiszpanie. Są to ludzie w ogólnym pojęciu otwarci, uprzejmi, zabawni, rozrywkowi. Czy nie przyjemniej robi się zakupy, gdy pani już od progu woła radosne „dzień dobry!”, by za chwilę pomóc pakować Ci zakupy? Czy nie przyjemniej załatwia się sprawy w urzędzie, w którym nie czujesz ogromnej bariery, która dzieli Cię z osobą za biurkiem? Czy nie przyjemniej pije się poranną kawę, gdy kelner zagaduje do Ciebie i pyta jak minął Ci wczorajszy dzień? W życiu społecznym usposobienie Hiszpanów może być ogromną zaletą, a ich optymizm bywa zaraźliwy. To właśnie jedna z tych cech, którą naprawdę sobie u nich cenię. Pisałam Wam już o tym, że Hiszpania nauczyła mnie cieszyć się z tego, co mam, a nie narzekać na to, czego nie mam. Na pytanie „Jak się masz?” Twój rozmówca raczej nie zacznie litanii odnośnie swego nieudanego życia, a odnajdzie tę jedną optymistyczną myśl, którą to właśnie się z Tobą podzieli. W Hiszpanii żyje się na luzie, nie martwi się każdą drobnostką i szuka się plusów nawet w najtrudniejszej sytuacji. 


Istnieje jednak także druga strona medalu. Wcześniej wspomniane cechy mogą okazać się także wadami. Na pewno nie będzie dla Was żadną nowością, gdy wspomnę o udręce, jaką jest załatwianie spraw urzędowych w tym kraju. Luz i zdystansowane podejście do życia przejawia się również niestety w wykonywanej pracy. Hiszpanie nie lubią się przepracowywać, są wygodni i często szukają sposobów na to, aby zarobić jak najwięcej, za zrobienie jak najmniej. Ty wychodzisz ze zdenerwowania ze skóry, a pani w okienku odpowiada Ci spokojnie „Nic nie szkodzi, przyjdź jutro i spróbujemy to załatwić.”. A zamawiając fachowca na przyszły poniedziałek spodziewać się go możesz prawdopodobnie za trzy tygodnie. 


Do tego dochodzi również problem ze znalezieniem pracy. Hiszpania wciąż otrząsa się po ogromnym kryzysie. Na dzień dzisiejszy według statystyk z Google w Hiszpanii mamy 17% bezrobocia. W przypadku młodych do 25. roku życia jest to aż 38%! Ludzie spędzają miesiące na szukaniu zatrudnienia, by ostatecznie zaakceptować ofertę, która wcale ich nie zadowala, ale lepiej mieć coś, niż nie mieć nic. Tysiące młodych po studiach, którzy pracują w supermarketach, w fast-foodach, czy sprzątając domy. Barcelona, ze względu na swój ogromny sektor turystyczny może pochwalić się większą liczbą miejsc pracy, ale Hiszpania to nie jedynie Barcelona. Wiele osób pyta o zatrudnienie bez znajomości języka hiszpańskiego. Opracowałam szerzej ten temat w tym poście, a krótka odpowiedź brzmi: byłoby dużo ciężej. Ludzie rozpisują się na temat kursów, studiów, doświadczenia, ale w Hiszpanii może okazać się, że wszystko to nie będzie miało najmniejszego znaczenia. Dla chcącego nic trudnego – można by powiedzieć. Bo, owszem, determinacja i zawzięte dążenie do celu popłaca i prędzej czy później przyjdzie nagroda, ale droga do niej może nie być łatwa. 


A gdy już mowa o pieniądzach, wspomnę również o znikomej pomocy socjalnej dla potrzebujących. Hiszpania to jeden z tych krajów, który nie może pochwalić się tym aspektem. A zarobki w Hiszpanii nie są wysokie i często nieadekwatne do cen występujących na rynku. Bo jak poradzić sobie, gdy mieszkanie czy pokój kosztuje Cię trzy czwarte Twojej pensji? Krótko mówiąc ekonomia kraju nie jest zachwycająca, a sytuacja wydaje się być jeszcze gorsza odkąd Katalonia postanowiła walczyć o niepodległość. Dla niektórych podzielność kraju i tak różne ideologie mieszkańców jednego państwa również mogą być swego rodzaju wadą. 


Hiszpania to kraj specyficzny, to kraj różny od Polski. Niektórym do szczęścia wystarczą słońce, plaża i palmy, a sytuacja ekonomiczna schodzi na drugi plan. Niektórzy kochać się będą w ekstrawertycznym i rozrywkowym podejściu do życia Hiszpanów, a inni przeklinać będą pod nosem te ich ciągłe fiesty i radość na ulicach, gdy państwo się łamie. Hiszpania to zdecydowanie kraj do życia dla osób, które od państwa nie oczekują wiele, a mam tu na myśli ewentualną pomoc socjalną, czy pensję i warunki, o których słyszeć możemy w Norwegii, czy Holandii. To kraj dla ludzi, którzy są w stanie znieść roztrzepotanie niektórych Hiszpanów, ich niekompetencję, czy totalny luz odnoszący się do każdego aspektu życia, ale w zamian potrafiących cieszyć się z widoku za oknem, z lata, które trwa niemalże pół roku i z uśmiechów, którymi obdarzają się wzajemnie obce osoby. Bo przecież chęci i pozytywne nastawienie to już połowa sukcesu.


Ja Hiszpanię uwielbiam. I mimo, że zdarzyło mi się przeklinać w duchu panie w urzędach, mimo, że narzekam na upały, mimo, że na wizytę hydraulika muszę czekać dwa tygodnie, mimo, że pensja nie zawsze cieszy, to wynagradza mi to wszystko pozytywna energia, którą codzienne przekazują mi Hiszpanie, ich uśmiech, radość, codzienne słońce, miasto, które tętni życiem, a w którym nie sposób się nie nudzić oraz uczucie, że mieszkam w jednym z piękniejszych miejsc na świecie.

Chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat. Czy Hiszpania to odpowiedni kraj do życia?

poniedziałek, 23 października 2017

Czego nauczyła mnie Hiszpania?




Życie na emigracji bez wątpienia uczy nas wielu rzeczy. Nie przesadzę, jeśli powiem, że jest to swego rodzaju szkoła życia. Często kraj, do którego decydujemy się wyjechać, posiada zupełnie inną od naszej kulturę, zwyczaje, tradycje, czy po prostu codzienność. Zmuszeni jesteśmy dostosować się do stylu danej nacji, aby nasze egzystowanie było jak najprzyjemniejsze oraz dużo wygodniejsze. Nierzadko pewne aspekty dotyczącego innego państwa nas zaskakują, szokują, bawią, czy drażnią. Czego ja nauczyłam się podczas wciąż trwającej emigracji w Barcelonie? Przeczytajcie!

OTWARTOŚĆ

Samą siebie określałam zawsze jako osobę dość nieśmiałą i wstydliwą. Moi przyjaciele mieli w zwyczaju opowiadać o mnie zupełnie odwrotnie, lecz to ja jedyna wiedziałam, ile kosztowały mnie wystąpienia publiczne i wszelkie tego typu sprawy. Hiszpania pomogła mi w opanowaniu tej cechy. Na emigracji musiałam stawić czoła wielu wyzwaniom, załatwiać wszelkie formalności zupełnie sama, odnaleźć się w ich stylu życia, a wszystko to w obcym przecież języku. Dzięki owej szkole życia wzrosło u mnie poczucie własnej wartości, odwaga i zdeterminowanie, jeśli chodzi o mnie, czy o moją rodzinę. 

BARIERA JĘZYKOWA

Zanim przeprowadziłam się na stałe do Hiszpanii, znałam już język hiszpański. Oczywiście tutaj sporo się on poprawił oraz nabrałam przede wszystkim biegłości w posługiwaniu się nim. Zanim jednak to się stało, towarzyszyła mi ogromna bariera językowa. Do tego stopnia, że krępowałam się rozmowy w sklepie mimo, iż potrafiłam porozumieć się bez żadnego problemu. Emigracja pomogła mi pokonać paraliż, który pojawiał się za każdym razem, gdy przychodziło mi rozmawiać w języku hiszpańskim. Dziś, jak na pewno możecie łatwo się domyślić, język hiszpański nie sprawia mi już żadnych problemów i czuję się w nim bardzo swobodnie.

CIERPLIWOŚĆ

Zawsze uważałam się za osobę cierpliwą. Naprawdę niełatwo było wyprowadzić mnie z równowagi. Do czasu. Do czasu, aż trafiłam do hiszpańskich urzędów. Narzekałam na biurokrację w Polsce. Teraz za nią tęsknię. Hiszpania nauczyła mnie, co to znaczy potrafić zachować stoicki spokój. Gdy wybieram się do urzędu w celu załatwienia jakiejś sprawy, nie nastawiam się na 15-minutowe spotkanie. Z góry zakładam, że potrzebne będą jeszcze przynajmniej dwie wizyty. Takim sposobem mniej się rozczaruję. Dwie godziny w kolejce po to, aby pani w okienku powiedziała mi, że należy umówić się wcześniej przez Internet? Zdarzyło się nie raz. Trzy głębokie wdechy i złość powoli przechodzi. Fachowiec miał się pojawić we wtorek o godzinie 17? Najbardziej prawdopodobne jest, że zapuka do mych drzwi we wtorek przyszłego tygodnia z dwugodzinnym opóźnieniem. Tak, Hiszpania potrafi nauczyć cierpliwości.


CARPE DIEM

Hiszpanom można zarzucić wiele, ale jedno przychodzi im naprawdę łatwo – radość z życia. Nauczyłam się cieszyć z tego, co mam, a nie narzekać na to, czego nie mam. Czerpać radość z chwil, starać się relaksować i nie stresować z błahych powodów. Pozytywne nastawienie do życia potrafi zmienić dzień nawet największego gbura

UŚMIECH

Hiszpania nauczyła mnie również, że uśmiech i dobre wychowanie wcale nie kosztuje. Głośne dzień dobry i radosny grymas na twarzy witają mnie w niemalże każdym sklepie. Od razu przyjemniej robi się zakupy. A jak wiadomo od dawien dawna, bycie miłym popłaca, ponieważ zazwyczaj wraca do nas ze zdwojoną siłą. Ludzie zupełnie sobie obcy potrafią wspólnie żartować i rozmawiać, jak znajomi sprzed lat. Im więcej radości, tym lepiej.

KOLACJA

Czego jeszcze nauczyła mnie Hiszpania? Tego, że można jeść syte kolacje o godzinie 22 każdego dnia i wcale nie być grubym. Dlatego jeśli na wadze pojawiają się dodatkowe kilogramy, już nie próbuję zwalać tego na hiszpańską dietę, bo kto chce, to potrafi. A jeśli już mowa o jedzeniu, to Hiszpania nauczyła mnie jeszcze jednej ważnej rzeczy. Chleb pasuje do wszystkiego. Chleb do każdego dania nawet, jeśli ostatecznie miałby być to chleb z chlebem w różnej postaci.

EMIGRANTKA

Życie na emigracji ukazało mi również realia naszego świata, w którym niestety emigrant nierzadko nie będzie równy tubylcowi. Inne prawa, niekiedy odmienne traktowanie, inne benefity, ale i inne obciążenia. Ja na szczęście nie miałam nigdy do czynienia z rasizmem skierowanym bezpośrednio w moim kierunku, jednak żyjąc na obczyźnie zaczęłam przyglądać się wielu sprawom z innej perspektywy oraz dostrzegać niektóre rzeczy, do których wcześniej nie przywiązywałam wagi.

UPAŁ

Hiszpania nauczyła mnie, iż 30 stopni i palące słońce za oknem, to jeszcze nie upał. Dopiero gdy rozpływasz się nawet w cieniu, na plaży wytrzymujesz 15 minut w słońcu bez zanurzenia w wodzie, a jedynymi osobami na ulicy są turyści, wtedy możemy mówić o prawdziwym gorącu. 


JEDEN KRAJ, A JEDNAK TAK RÓŻNORODNY

Hiszpania jest dobrym przykładem na to, iż mieszkańcy jednego kraju tak bardzo mogą się od siebie różnić. Zwłaszcza ostatnie wydarzenia ukazują nam w mocny i dosadny sposób, jak podzielne potrafi być jedno państwo. Inne ideologie, idee poglądy, inne myślenie, inne wartości. Jest to smutny fakt, ponieważ wszyscy są braćmi, ale jak widać pochodzenie wcale nie musi oznaczać przynależności do danej grupy osób. 

PUNKTUALNOŚĆ TO NIE LADA WYCZYN

W Hiszpanii nauczyłam się, że przybycie na umówione miejsce z 15 minutowym opóźnieniem jest wybaczalne, nikt o nim nawet nie wspomina, bo właściwie do 20 minut to jeszcze nie spóźnienie. A jeśli wizytę u lekarza wyznaczono Ci na godzinę 15, nie przejmuj się korkiem w mieście, ponieważ bardzo prawdopodobne jest, że do gabinetu weszłabyś i tak godzinę później.

LEKTOR

Nauczyłam się doceniać naszego starego, dobrego, polskiego lektora. Zniosę wszystko, byleby nie był to dubbing!

ŻYCIE NOCNE

Po 20 życie nadal toczy się swoim rytmem. Pewnie wpływ na to ma w dużym stopniu pogoda, dlatego nauczyłam się, że życie wieczorne i nocne również może być ekscytujące, a na zakupy spokojnie można wyjść o godzinie 19.30. Zmienia się to trochę, gdy w rodzinie pojawia się nowy członek, ale nie oznaczać to musi, że po dobranocce każdego dnia powinien być już wykąpany, najedzony i lulany do snu w rytmie kołysanki.  

MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ

Tak, wyjazd do Hiszpanii utwierdził mnie w przekonaniu, iż te najbardziej upragnione marzenia kiedyś muszą się spełnić. Najczęściej trzeba pomóc losowi i nie siedzieć z założonymi rękoma, jednak ciężka praca i determinacja prędzej, czy później się opłacą.

A Was czego nauczyła emigracja i Wasz emigracyjny kraj? Podzielcie się przemyśleniami, bo jestem bardzo ciekawa! A może są podobne do moich?

wtorek, 17 października 2017

7 ulubionych zwrotów każdego Hiszpana




Mimo bogactwa, które posiada każdy język obcy, istnieją zwroty, które słyszy się nagminnie i które każda osoba wypowiada dziennie minimum kilka razy. W hiszpańskim również mamy takie zdania. A usłyszeć je można także przynajmniej kilka razy z tym, że kilka razy w ciągu godziny, a nie dnia. Jakie słowa najczęściej padają z ust Hiszpanów, co one oznaczają, a co tak naprawdę owy Hiszpan miał na myśli wymawiając je? Jakie są typowe dla Hiszpanów zwroty? O tym właśnie dzisiaj. 7 zwrotów, które nagminnie usłyszysz w rozmowach z Hiszpanami.

SE ME PASÓ/SE ME OLVIDÓ

Zapomniało mi się. Wypadło mi z głowy. Któremu bowiem Hiszpanowi nie wypada coś ważnego z głowy przynajmniej raz dziennie? Miałem do Ciebie zadzwonić? Och, zupełnie wypadło mi z głowy! Dzisiaj Twoje urodziny? Zapomniało mi się! Wynieść śmieci? Posprzątać kuwetę kota? Porozmawiać z Twoją mamą? Nakarmić rybki? Odebrać dziecko z przedszkola? Wszystko to zupełnie przypadkiem wypadło mi z głowy. Tak, przy Hiszpanach potrzeba sporo cierpliwości.

UN DIA QUEDAMOS Y ME LO CUENTAS TODO

Umówmy się któregoś dnia i mi wszystko opowiesz. A ten dzień nigdy nie nadszedł… Tak, typowe. Hiszpan spotyka przypadkiem znajomego sprzed lat? Przytulanie, całusy, opowieści, śmiechy. Koniecznie któregoś dnia musimy się spotkać i nadrobić zaległości. Przez „przypadek” zapominają wymienić się jednak numerami telefonów i najczęściej wszystko kończmy się jedynie na umawianiu.  

MAÑANA LO HAGO SEGURO 

Jutro na pewno to zrobię. Ach, ta mañana. Hiszpanie wszystko najchętniej odkładaliby na mañana (jutro). Wiecie jednak, że jutro wcale faktycznym jutrem być nie musi? Hiszpanie nie lubią się spieszyć, niepotrzebnie stresować i szarpać nadszarpnięte już nerwy. To tak jak z ahora (teraz). Gdy Hiszpan mówi, że zrobi coś teraz, pamiętaj, że teraz to nieokreślony czas w najbliższej przyszłości.

LAS CROQUETAS DE MI MADRE SON LAS MEJORES

Krokiety mojej matki są najlepsze. Jak to powszechnie bywa, każdy facet uważa, że jego mama gotuje najlepiej. Krokiety, a właściwie te małe krokieciki, których proszę nie mylić z naszymi polskimi krokietami, są dość znaną i lubianą w Hiszpanii potrawą. Jak to jest jednak możliwe, że wszystkie matki robią te jedyne, najlepsze krokiety w całej Hiszpanii? Oczywiście zamiast przykładowych krokietów można wstawić tu inne, ulubione danie.

HE FLIPADO/ ¡QUE FUERTE!

¡Que fuerte! to dosłownie Ale mocne! odnoszące się do jakiegoś ekscytującego wydarzenia. Ale teraz zaczynają się schody, bo jak przetłumaczyć czasownik flipar? Potocznie oznacza to, że coś bardzo nam się spodobało, zaskoczyło, wprawiło w osłupienie. Vas a flipar, które słyszę niemalże codziennie, przetłumaczylibyśmy więc jako nasze oszalejesz (pozytywnie lub negatywnie). Hiszpanie flipan z każdego powodu, więc gdybym zaczęła podawać przykłady zdań, nigdy bym nie skończyła. No, bo kto zna Hiszpania, który choć raz nie użył tego słowa?

¡COMO MOLA!

Ale super! Molar to kolejny z kolokwialnych czasowników, który ciężko przetłumaczyć dosłownie i tylko przy użyciu jednego konkretnego słowa, ponieważ zmienia on swoje znaczenie w zależności od kontekstu zdania. Molar mówimy, gdy coś nam się po prostu bardzo podoba. Nowa kurtka? Como mola! Dostałeś awans? Como mola! Twoje dziecko umie już chodzić? Como mola! Lecisz do Dubaju? Como mola! I tak sobie właśnie ci nasi Hiszpanie molają tysiące razy dziennie.

¡LA MADRE QUE ME PARIÓ!

Dosłowne znaczenie: Matko, która mnie urodziłaś! Brzmi bez sensu? Tak, wiem. To jeden z ulubionych okrzyków Hiszpanów, którego używają, gdy coś wyjątkowo ich zaskoczy lub zaszokuje. Krzyczą tak sobie wołając tę swoją matkę, bo oni to w ogóle lubią zwroty z matkami. Madre mía, tu puta madre, me cago en tu puta madre etc.… Tacy są rodzinni. (Wymienione wyrazy to wulgaryzmy).

I jak? Zgadzacie się ze mną? Czy Wy również uważacie, że są to typowe dla Hiszpanów zdania? Czy Wasi Hiszpanie również nadużywają wyżej wymienionych zwrotów? A może macie jeszcze inne przykłady? Skupiłam się na całych zdaniach, bo słynne: bueno, vale, pues, ya, tío… też przejdą już do historii, jako najczęściej używane przez Hiszpanów wyrazy.