niedziela, 16 kwietnia 2017

Wielkanoc w Barcelonie



Wraz z nadejściem wiosny przychodzi Wielkanoc, jedno z najbardziej autentycznych, emocjonalnych i historycznych świąt w Hiszpanii. Semana Santa, czyli Święty Tydzień, kiedy to ulice zdecydowanej większości miast i wsi stają się sceną dla religijnych ekspozycji, w których przenikają się smutek i medytacja upamiętniająca śmierć Chrystusa. Muzyka, sztuka, kolory, pochody i magia uroczystych procesji, w których udział biorą tłumy ludzi – tego można spodziewać się podczas okresu około wielkanocnego w Hiszpanii. 




Sama Barcelona nie słynie z Wielkanocnych procesji. Tradycje świąteczne obchodzi się bardziej w mniejszych miejscowościach otaczających stolicę Katalonii. W Barcelonie nie spotkasz tłumów ludzi celebrujących Drogę Krzyżową, do której przygotowywano się miesiącami. O tym, jak świętuje się Semana Santa w Hiszpanii przeczytasz na wielu innych stronach, gdzie znajdziesz też na pewno zdjęcia i filmy z owych procesji. 


Nasze święta przebiegły spokojnie, w małym gronie – świętowaliśmy naszą trójką i to właśnie tym, jak my spędziliśmy te kilka świątecznych dni, chciałabym podzielić się z Wami w tym poście. 


W moim domu rodzinnym Wielkanoc obchodziło się uroczyście. Może nie tak hucznie, jak święta Bożego Narodzenia, ale zawsze szykowaliśmy świąteczne śniadanie, święciliśmy święconkę i stukaliśmy się jajkami. W tym roku wyglądało to trochę inaczej. Dla kontrastu w rodzinie Alberto Wielkanoc nie była nigdy traktowana, jako wyjątkowy dzień, w który celebrowało się specjalne tradycje i jak sam mówi, od lat traktuje Semana Santa jak zwyczajne wakacje – dni wolne od pracy. 


W Barcelonie ciężko znaleźć wielkie procesje związane z Świętami Wielkiej Nocy, nam niestety nie udało się natrafić na żadne, choć czytałam, że organizowano coś w Wielki Piątek. My świąteczne dni wykorzystaliśmy na spacerowanie i cieszenie się wiosenną pogodą. Wielu Hiszpanów w tym okresie wyjeżdża po prostu na krótkie wakacje nie celebrując w żaden sposób zmartwychwstania Jezusa. Mnie samej taki plan, jak najbardziej by odpowiadał i może za rok uda nam się coś zorganizować poza Barceloną.




Są też i tacy Hiszpanie, którzy święcą Białe Palemki wykonane z suchych liści palm i przygotowują wielkanocny przysmak – torrijas – chleb obtaczany w mące, jajku i mleku oraz posypywany cynamonem i w taki sposób smażony.


To prawda, że my w tym roku nie święciliśmy pokarmów, ani nie udaliśmy się do kościoła w Niedzielę Palmową, ale postarałam się przynajmniej przygotować w połowie polskie wielkanocne śniadanie :D Zabrakło paru detali, w polskim sklepie półki były już praktycznie puste, ale udało się na stół postawić polską kiełbasę, żurek, ćwikłę czy babkę. Specjalnie dla Alberto nie mogło oczywiście zabraknąć jamón serrano. Skromnie, bo jedliśmy tylko we dwoje, Alex może skusi się na coś za rok, ale odeszliśmy od stołu z pełnymi brzuchami.



W większej części Hiszpanii dni wolne od pracy to Wielki Czwartek i Wielki Piątek, w Katalonii wygląda to nieco inaczej. Wielki Czwartek jest normalnym dniem, natomiast to poniedziałek po Wielkanocy również jest świętem. Nazywany Lunes de Pascua (Poniedziałek Wielkanocny) lub Mona de Pascua (Wielkanocna Mona). Nie ma on jednak nic wspólnego ze znanym nam Śmigusem Dyngusem i polewaniem się wodą. Mona to słodki poczęstunek w postaci ciasta i otaczających go czekoladowych figur, które według tradycji właśnie w poniedziałek rodzice chrzestni wręczają swoim chrześniakom. Już kilka tygodni wcześniej sklepy, supermarkety i piekarnie wypełniane są przeróżnie udekorowanymi słodkościami. 



W okresie Wielkanocy do Hiszpanii zjeżdża wielu turystów, aby podziwiać religijne procesje i hiszpańskie tradycje, nie wybierają jednak w tym celu Barcelony, ponieważ tak, jak wspominałam, tutaj tego nie znajdą. Wychodząc na ulicę nie czułam nawet jakiejś wyjątkowej atmosfery, oprócz mnóstwa kolorowych ciast pachnących zza szyb piekarni. Mnie to wcale nie przeszkadza, nie przepadam za tłumami, w których ciężko się poruszyć i w swoim życiu miałam już okazję podziwiać hiszpańską Wielkanoc, także w tym roku wolałam uniknąć tego zgiełku wychodząc na spacer z małym dzieckiem. Został nam ostatni wolny dzień, który możemy spędzić całą trójką. Alex niestety w tym roku nie zje jeszcze swojej Mony, dlatego pomóc mu mogą rodzice… ;) 



Tak właśnie wyglądała Wielkanoc w naszym wykonaniu. Nie były to jakoś wyjątkowo upamiętnione dni. Cieszymy się przede wszystkim długim weekendem w rodzinnym gronie, kiedy możemy spacerować całą trójką, a tata ma wolne od pracy.


A Wam jak minęły te świąteczne dni? Jakie tradycje celebrujecie?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz